miércoles, 29 de enero de 2014

Koncert dla zmyslow, czyli spotkanie z flamingami w parku Celestun i wizyta w krolestwie Majow, Uxmal..


Nasz slodki pobyt w Meridzie w towarzystwie Kike i jego rodziny zdawal sie nieco przedluzac... Mozliwosc odwiedzenia pobliskich cudow przyrody i architektury jednej z najbardziej fascynujacych prekolumbijskich cywilizacji byla zbyt kuszaca aby opuscic nowy dom w planowanym przez nas terminie...Nie opieralismy sie zatem zbyt dlugo! Gdy Kike opowiedzial nam o Celestún i jego skarbach oraz zachecil do wizyty w Uxmal, najwazniejszego obok Chichen Itzá i Tikal miescie Majow, postanowilismy dac sie poniesc przygodzie.

Celestún, niczym obietnica dlugo oczekiwanego przez nas raju, odrealniona siedziba najwspanialszyh na swiecie ptakow, flamingow, porosnieta lasem namorzynowym kraina krokodyli, wezy i monos araña, byla naszym numerem jeden od samego poczatku. Po wielu dniach spedzonych na zwiedzaniu Meridy, czarujacej i goscinnej, ale niestety rowniez halasliwej i chaotycznej, zaczelismy marzyc o ucieczce na lono przyrody. Zdalismy sobie bowiem sprawe z tego, ze aby moc w pelni doswiadczac podrozy i swiadomie witac nowe miejsca i ludzi, musimy zachowac rownowage pomiedzy zmyslowa i duchowa czescia tej przygody. Czy istnieje lepszy sposob na spotkanie z nasza esencja niz zanurzenie sie w spiew ptakow lub wsluchanie w opowiesc snuta przez wiatr poswistujacy w koronach drzew?

W ten oto sposob znalezlismy sie na trasie prowadzacej do parku Celestún! Nigdy nie zapomne naszej pierwszej podrozy busikiem w gronie miejscowych, ktorzy przygladali nam sie z ciekawoscia. Wsrod nich byly nawet kobiety plotkujace miedzy soba w jezyku Majow, ktore usmiechaly sie do nas serdecznie prezentujac z rozkosza szereg srebrnych zebow. Przez chwile moglismy sie poczuc czescia meksykanskiej spolecznosci. Trudno nam bylo zatem rozstac sie z nowymi przyjaciolmi, gdy po dwoch godzinach jazdy dotarlismy do Celestún. Jeszcze tylko 20-minutowa przejazdzka prowizoryczna riksza prowadzona przez pedalujacego z calych sil bosego kierowce i dotarlismy na miejsce!

    W drodze do Celestún. Przejazdzka najwspanialsza w swiecie taxowka

Przystan Celestún oferowala turystom 90-minutowa przejazdzke lodka po okolicach parku. Wraz z grupa Rosjan zdecydowalismy sie wynajac jedna z nich, aby obnizyc koszty i wspolnie delektowac sie niespodziankami, ktore szykowala juz dla nas przyroda...

     Przystan w Celestún

    Na pokladzie naszej lodeczki

Napiecie w trakcie naszej przejazdzki roslo w miare zblizania sie do malowanej przez krajobraz rozowej linii unoszacej sie swobodnie nad powierzchnia wody...Trudno opisac to, co poczulismy gdy nasza lodz znalazla sie tuz obok tego dlugo oczekiwanego przez nas gatunku zwierzat.

     Tajemnica w zasiegu naszego wzroku...


Flamingi otaczaly nas z kazdej strony. Wspaniale bylo moc przyjrzec sie tancu ich dlugich wygietych w luk szyi, dostojnosci ich kroku oraz niewyslowionej harmonii z jaka wspolnie poruszaly sie w wodzie. Te laczace sie w pary na cale zycie ptaki o unikatowej barwie uzyskiwanej dzieki obecnym w ich pozywieniu karotenoidom, sa odzwierciedleniem tego, co kazdy nas nosi w sobie, a co niejednokrotnie ginie pod powloka przyzwyczajen zaczerpnietych z zycia codziennego. Ich cicha obecnosc, elegancja i synchronicznosc ruchow hipnotyzuja kazdego, kto odwazy sie otworzyc swoje serce...

Rozowe pieknosci- flamingi
 

Kapiel w blasku slonca- flamingi

Kolejnym punktem wycieczki byla wizyta w lesie namorzynowym, ktorego gestwina i mrok tworzyly nie tylko nastroj tajemniczosci, ale i swojego rodzaju niepokoju.

W gestwinie lasu namorzynowego
 
        Przy naturalnym basenie w lesie namorzynowym

To tu po raz pierwszy zetknelismy sie z okrytym zla slawa drapieznikiem, ktory spokojnie wylegiwal sie w plytkim zbiorniku tuz niedaleko naszych stop czekajac na kolejna zdobycz. Jego wzrok od czasu do czasu szybowal w naszym kierunku...

     Nasz pierwszy  w naturalnym srodowisku krokodyl

Ten krokodyl, choc z pewnoscia nie najwekszy badz najbardziej spektakularny, zrobil na nas duze wrazenie przez sam fakt, ze byl naszym pierwszym napotkanym w naturalnym srodowisku osobnikiem tego gatunku.

Po wspanialych chwilach spedzonych na pokladzie lodeczki i spotkaniu z cudami flory I fauny Celestún, postanowilismy udac sie pieszo do centrum miasta aby lepiej przyjrzec sie okolicy. Nasz spacer sprawil, ze odkrylismy smutna prawde na temat wiekszosci turystycznych miejsc swiata. Podczas gdy glowne atrakcje oplacane przez turystow sa zwykle przepiekne, wspaniale utrzymane i czyste, wystarczy zrobic kilka krokow poza ten spektakl dla przyjezdnych, aby poznac blizej mieszkancow i ich stosunek do wlasnej ziemi. Obserwujac sterte smieci rozrzuconych w poblizu glownej ulicy, z pewnoscia wyrzuconych z okien samochodow, trudno nie poczuc uklucia w sercu. Zdaje sie, ze zewnetrzny wizerunek i materialne korzysci graja powszechnie glowna role. Skoro ludzkosc potrafi zadbac o swoje turystyczne skarby, dlaczego tak malo obchodzi ja dobro i przyszlosc przyrody, ktora tak sowicie ja obdarza? Czy czlowiek zda sobie sprawe ze swojej lacznosci z nia dopiero wowczas gdy wytnie sie ostatnie drzewo, zanieczysci ostatnia rzeke lub wyginie ostatnie zywe stworzenie? Czy obudzi sie dopiero wtedy, gdy bedzie zbyt pozno na jego przezycie?

      Smutny obraz destrukcji tuz obok parku Celestún. Czy ten kon jest tam szczesliwy?

Po dotarciu do centrum miasteczka, zmeczeni goracem i jeszcze bardziej przykrym obrazem okolicy, postanowilismy podladowac sie pozytywnie meksykanskim piwkiem Sol i porcja przepysznych huevos rancheros.

      Z serii zycie jest piekne. Popoludnie spedzone przy meksykanskim piwie Sol

Pobyt w Celestún dal nam okazje nie tylko na podziwianie z bliska piekna flory i fauny lasow namorzynowych, ale i zastanowienie sie nad sytuacja ekologiczna Meksyku. Juz nastepnego dnia czekala nas jednak wyprawa do drugiego miasta Majow, Uxmal!

Architektura Uxmal nawiazuje do stylu Puuc, ktory charalteryzuje sie niskimi gladkimi murami o bogatych w dekoracje fryzach. Zabudowania przypominaja typowe dla Majow siedziby wyposazone w kolumny, trapezowe figury, weze i dwuglowe maski boga deszczu, Chaaca. Miasto powstalo w okresie klasycznym i choc dzis nie jest tak znane jak Chichen Itzá, robi znacznie wieksze wrazenie z powodu otaczajacej je przyrody i mozliwosci zanurzenia sie w oceanie zieleni, ktora wraz z przytulonymi do niej ruinami, pozwala na podroz w czasie do zyjacej tu owczesnie cywilizacji. Czy jest to jednak najbardziej autentyczne swiadectwo kultury i zycia Majow? O tym przekonacie sie juz wkrotce...

Wejscia do miasta Majow strzeze imponujaca Piramida Czarownika, zwana rowniez Piramida Wrozbity. Jest ona powszechnie znana z tego, ze zbudowano na niej az piec swiatyn. Do ostatniej usytuowanej na samym szczycie, prowadza schody znajdujace sie po drugiej stronie piramidy. Jej nazwa wiaze sie z legenda, wedlug ktorej Wrozbita, wykluty z jajka syn czarownicy (typowe hehe) zalozyl sie z owczesnym gubernatorem Uxmal, ze uda mu sie wybudowac piramide w jedna noc. Nasz bohater oczywisie wygral zaklad i zajal miejsce gubernatora.

      Baletnica Ewe na tle Piramidy Czarownika

       Ivanek Forrest Gump na tle Piramidy Czarownika

      Wejscie do swiatyni na szczycie Piramidy Czarownika

Kolejnym interesujacym obiektem architektonicznym jest Palac Gubernatora wzniesiony ok. 987 r. stanowiacy doskonaly przyklad architektury Puc z jego gladkimi scianami na wysokosci wejsc oraz umieszczonymi wyzej fryzami bogato zdobionymi w maski, weze i figury o przeroznych ksztaltach.

Palac Gubernatora
 
 Ivanek i Palac Gubernatora

Nie moglismy sie oprzec aby wykorzystac znajdujaca sie na znacznej wysokosci podstawe palacu do zrobienia sobie kilku pamiatkowych fotek na tle najwazniejszych budowli Uxmal otoczonych przez korony drzew.

     Tuz obok Palacu Gubernatora. Piramida Czarownika w tle

      Czyz nie wspanialy pejzaz? ;)

       Widok z Palacu Gubernatora

Uxmal zachwyca monumentalnoscia swoich budowli, bogactwem zdobien ich fryzow oraz roznorodnoscia przeznaczenia. To, co jednak najbardziej nas oczarowalo w tym tetniacym niegdys zyciem miescie Majow jest jego niewidzialny dialog z przyroda, ktora wita z serdecznoscia kolejnych przybyszow, oferujac mozliwosc odbycia dlugich spacerow oraz refleksji nad losem ludzi, ktorzy niegdys, podobnie jak my, oddani byli rytmowi dnia codziennego, pracowali, marzyli, kochali...

        Spacer lesna sciezka w Uxmal to sen na jawie

      Przyroda jest artysta

Merida podarowala nam wszystko, o czym moglibysmy zamarzyc..a nawet wiecej! Cieplo jej mieszkancow, a szczegolnie naszego poczciwego Kike i jego rodziny, a takze niedalekie polozenie takich magicznych miejsc jak Chichen Itzá, Uxmal czy Celestún sprawily, ze zaczelismy powoli zaglebiac sie w meksykanska kulture i jej czar. Jednak w oddali rysowala sie juz przed nami panorama nowego celu naszej podrozy...niegdys bezlitosnie atakowanego przez piratow Campeche, otoczonego fortyfikacjami miasta teczy...

No hay comentarios:

Publicar un comentario