Nasz slodki
pobyt w Meridzie w towarzystwie Kike i jego rodziny zdawal sie nieco
przedluzac... Mozliwosc odwiedzenia pobliskich cudow przyrody i
architektury jednej z najbardziej fascynujacych prekolumbijskich
cywilizacji byla zbyt kuszaca aby opuscic nowy dom w planowanym przez
nas terminie...Nie opieralismy sie zatem zbyt dlugo! Gdy Kike
opowiedzial nam o Celestún
i jego skarbach oraz zachecil do wizyty w Uxmal, najwazniejszego obok
Chichen Itzá i Tikal
miescie Majow, postanowilismy dac sie poniesc przygodzie.
Celestún,
niczym obietnica dlugo oczekiwanego przez nas raju, odrealniona
siedziba najwspanialszyh na swiecie ptakow, flamingow, porosnieta
lasem namorzynowym kraina krokodyli, wezy i monos araña, byla
naszym numerem jeden od samego poczatku. Po wielu dniach spedzonych
na zwiedzaniu Meridy, czarujacej i goscinnej, ale niestety rowniez
halasliwej i chaotycznej, zaczelismy marzyc o ucieczce na lono
przyrody. Zdalismy sobie bowiem sprawe z tego, ze aby moc w pelni
doswiadczac podrozy i swiadomie witac nowe miejsca i ludzi, musimy
zachowac rownowage pomiedzy zmyslowa i duchowa czescia tej przygody.
Czy istnieje lepszy sposob na spotkanie z nasza esencja niz
zanurzenie sie w spiew ptakow lub wsluchanie w opowiesc snuta przez
wiatr poswistujacy w koronach drzew?
W ten oto
sposob znalezlismy sie na trasie prowadzacej do parku Celestún!
Nigdy nie zapomne naszej pierwszej podrozy busikiem w gronie
miejscowych, ktorzy przygladali nam sie z ciekawoscia. Wsrod nich
byly nawet kobiety plotkujace miedzy soba w jezyku Majow, ktore
usmiechaly sie do nas serdecznie prezentujac z rozkosza szereg
srebrnych zebow. Przez chwile moglismy sie poczuc czescia
meksykanskiej spolecznosci. Trudno nam bylo zatem rozstac sie z
nowymi przyjaciolmi, gdy po dwoch godzinach jazdy dotarlismy do
Celestún. Jeszcze tylko
20-minutowa przejazdzka prowizoryczna riksza prowadzona przez
pedalujacego z calych sil bosego kierowce i dotarlismy na miejsce!
W drodze do Celestún. Przejazdzka najwspanialsza w swiecie taxowka
Przystan
Celestún oferowala
turystom 90-minutowa przejazdzke lodka po okolicach parku. Wraz z
grupa Rosjan zdecydowalismy sie wynajac jedna z nich, aby obnizyc
koszty i wspolnie delektowac sie niespodziankami, ktore szykowala
juz dla nas przyroda...
Przystan w Celestún
Na pokladzie naszej lodeczki
Napiecie w
trakcie naszej przejazdzki roslo w miare zblizania sie do malowanej
przez krajobraz rozowej linii unoszacej sie swobodnie nad
powierzchnia wody...Trudno opisac to, co poczulismy gdy nasza lodz
znalazla sie tuz obok tego dlugo oczekiwanego przez nas gatunku
zwierzat.
Tajemnica w zasiegu naszego wzroku...
Flamingi otaczaly nas z kazdej strony. Wspaniale bylo moc przyjrzec sie tancu ich dlugich wygietych w luk szyi, dostojnosci ich kroku oraz niewyslowionej harmonii z jaka wspolnie poruszaly sie w wodzie. Te laczace sie w pary na cale zycie ptaki o unikatowej barwie uzyskiwanej dzieki obecnym w ich pozywieniu karotenoidom, sa odzwierciedleniem tego, co kazdy nas nosi w sobie, a co niejednokrotnie ginie pod powloka przyzwyczajen zaczerpnietych z zycia codziennego. Ich cicha obecnosc, elegancja i synchronicznosc ruchow hipnotyzuja kazdego, kto odwazy sie otworzyc swoje serce...
Rozowe pieknosci- flamingi
Kapiel w blasku slonca- flamingi
Kolejnym
punktem wycieczki byla wizyta w lesie namorzynowym, ktorego gestwina
i mrok tworzyly nie tylko nastroj tajemniczosci, ale i swojego
rodzaju niepokoju.
W gestwinie lasu namorzynowego
Przy naturalnym basenie w lesie namorzynowym
To tu po raz
pierwszy zetknelismy sie z okrytym zla slawa drapieznikiem, ktory
spokojnie wylegiwal sie w plytkim zbiorniku tuz niedaleko naszych
stop czekajac na kolejna zdobycz. Jego wzrok od czasu do czasu
szybowal w naszym kierunku...
Nasz pierwszy w naturalnym srodowisku krokodyl
Ten
krokodyl, choc z pewnoscia nie najwekszy badz najbardziej
spektakularny, zrobil na nas duze wrazenie przez sam fakt, ze byl
naszym pierwszym napotkanym w naturalnym srodowisku osobnikiem tego
gatunku.
Po
wspanialych chwilach spedzonych na pokladzie lodeczki i spotkaniu z
cudami flory I fauny Celestún,
postanowilismy udac sie pieszo do centrum miasta aby lepiej przyjrzec
sie okolicy. Nasz spacer sprawil, ze odkrylismy smutna prawde na
temat wiekszosci turystycznych miejsc swiata. Podczas gdy glowne
atrakcje oplacane przez turystow sa zwykle przepiekne, wspaniale
utrzymane i czyste, wystarczy zrobic kilka krokow poza ten spektakl
dla przyjezdnych, aby poznac blizej mieszkancow i ich stosunek do
wlasnej ziemi. Obserwujac sterte smieci rozrzuconych w poblizu
glownej ulicy, z pewnoscia wyrzuconych z okien samochodow, trudno nie
poczuc uklucia w sercu. Zdaje sie, ze zewnetrzny wizerunek i
materialne korzysci graja powszechnie glowna role. Skoro ludzkosc
potrafi zadbac o swoje turystyczne skarby, dlaczego tak malo obchodzi
ja dobro i przyszlosc przyrody, ktora tak sowicie ja obdarza? Czy
czlowiek zda sobie sprawe ze swojej lacznosci z nia dopiero wowczas
gdy wytnie sie ostatnie drzewo, zanieczysci ostatnia rzeke lub
wyginie ostatnie zywe stworzenie? Czy obudzi sie dopiero wtedy, gdy
bedzie zbyt pozno na jego przezycie?
Smutny obraz destrukcji tuz obok parku Celestún. Czy ten kon jest tam szczesliwy?
Po dotarciu
do centrum miasteczka, zmeczeni goracem i jeszcze bardziej przykrym
obrazem okolicy, postanowilismy podladowac sie pozytywnie
meksykanskim piwkiem Sol i porcja przepysznych huevos
rancheros.
Z serii zycie jest piekne. Popoludnie spedzone przy meksykanskim piwie Sol
Pobyt w
Celestún dal nam okazje
nie tylko na podziwianie z bliska piekna flory i fauny lasow
namorzynowych, ale i zastanowienie sie nad sytuacja ekologiczna
Meksyku. Juz nastepnego dnia czekala nas jednak wyprawa do drugiego
miasta Majow, Uxmal!
Architektura
Uxmal nawiazuje do stylu Puuc, ktory charalteryzuje sie niskimi
gladkimi murami o bogatych w dekoracje fryzach. Zabudowania
przypominaja typowe dla Majow siedziby wyposazone w kolumny,
trapezowe figury, weze i dwuglowe maski boga deszczu, Chaaca. Miasto
powstalo w okresie klasycznym i choc dzis nie jest tak znane jak
Chichen Itzá, robi
znacznie wieksze wrazenie z powodu otaczajacej je przyrody i
mozliwosci zanurzenia sie w oceanie zieleni, ktora wraz z
przytulonymi do niej ruinami, pozwala na podroz w czasie do zyjacej
tu owczesnie cywilizacji. Czy jest to jednak najbardziej autentyczne
swiadectwo kultury i zycia Majow? O tym przekonacie sie juz
wkrotce...
Wejscia do
miasta Majow strzeze imponujaca Piramida Czarownika, zwana rowniez
Piramida Wrozbity. Jest ona powszechnie znana z tego, ze zbudowano na
niej az piec swiatyn. Do ostatniej usytuowanej na samym szczycie,
prowadza schody znajdujace sie po drugiej stronie piramidy. Jej
nazwa wiaze sie z legenda, wedlug ktorej Wrozbita, wykluty z jajka
syn czarownicy (typowe hehe) zalozyl sie z owczesnym gubernatorem
Uxmal, ze uda mu sie wybudowac piramide w jedna noc. Nasz bohater
oczywisie wygral zaklad i zajal miejsce gubernatora.
Baletnica Ewe na tle Piramidy Czarownika
Ivanek Forrest Gump na tle Piramidy Czarownika
Wejscie do swiatyni na szczycie Piramidy Czarownika
Kolejnym interesujacym obiektem architektonicznym jest Palac Gubernatora wzniesiony ok. 987 r. stanowiacy doskonaly przyklad architektury Puc z jego gladkimi scianami na wysokosci wejsc oraz umieszczonymi wyzej fryzami bogato zdobionymi w maski, weze i figury o przeroznych ksztaltach.
Palac Gubernatora
Ivanek i Palac Gubernatora
Nie moglismy sie oprzec aby wykorzystac znajdujaca sie na znacznej wysokosci podstawe palacu do zrobienia sobie kilku pamiatkowych fotek na tle najwazniejszych budowli Uxmal otoczonych przez korony drzew.
Tuz obok Palacu Gubernatora. Piramida Czarownika w tle
Czyz nie wspanialy pejzaz? ;)
Widok z Palacu Gubernatora
Uxmal
zachwyca monumentalnoscia swoich budowli, bogactwem zdobien ich
fryzow oraz roznorodnoscia przeznaczenia. To, co jednak najbardziej
nas oczarowalo w tym tetniacym niegdys zyciem miescie Majow jest jego
niewidzialny dialog z przyroda, ktora wita z serdecznoscia kolejnych
przybyszow, oferujac mozliwosc odbycia dlugich spacerow oraz
refleksji nad losem ludzi, ktorzy niegdys, podobnie jak my, oddani
byli rytmowi dnia codziennego, pracowali, marzyli, kochali...
Spacer lesna sciezka w Uxmal to sen na jawie
Przyroda jest artysta
Merida
podarowala nam wszystko, o czym moglibysmy zamarzyc..a nawet wiecej!
Cieplo jej mieszkancow, a szczegolnie naszego poczciwego Kike i jego
rodziny, a takze niedalekie polozenie takich magicznych miejsc jak
Chichen Itzá, Uxmal czy
Celestún sprawily, ze
zaczelismy powoli zaglebiac sie w meksykanska kulture i jej czar.
Jednak w oddali rysowala sie juz przed nami panorama nowego celu
naszej podrozy...niegdys bezlitosnie atakowanego przez piratow
Campeche, otoczonego fortyfikacjami miasta teczy...
No hay comentarios:
Publicar un comentario